Przepracowałem tu prawie 25 lat i takie oto spotyka mnie podziękowanie - żali się Andrzej Pielucha, jeden ze zwalnianych pracowników. Doświadczony formierz maszynowy nie wie na razie, co będzie robił w przyszłości.
Zobacz: Huta Małapanew zwolni 150 osób!
- Jestem jedynym żywicielem rodziny, muszę znaleźć jak najszybciej zajęcie - mówi 50-latek, który z jednej pensji utrzymuje żonę i syna. Ostatnio jego wypłaty i tak były skromne (ok. 1070 złotych na rękę). Od kwietnia walczące z kryzysem władze huty obcięły premie, potem wprowadzono przymusowe urlopy.
Pierwsze zwolnienia w Małejpanwi przeprowadzono wiosną. Najpierw zrezygnowano z usług zewnętrznych firm, później zwolniono pracowników zatrudnionych na czas określony. Przed miesiącem władze zakładu zapowiedziały zwolnienia grupowe. Mimo kilku spotkań nie doszło do porozumienia ze związkami zawodowymi.
- W zasadzie nie było o czym rozmawiać, bo władze spółki nie chciały w niczym ustąpić - wyjaśnia Grażyna Walus, szefowa największego w hucie branżowego związku zawodowego. Razem z dwiema pozostałymi organizacjami związkowymi Walus chciała chronić jedynych żywicieli rodzin. Związkowcy próbowali wywalczyć dla zwalnianych odprawę w wysokości 15-krotnej płacy minimalnej.
Zobacz: Urząd pracy chce pomóc zwalnianym z huty Małapanew w Ozimku
Ostatecznie zwalniani pracownicy dostaną jedynie trzy miesięczne odprawy o ile przepracowali w hucie ponad osiem lat. Zwykły hutnik weźmie na odchodnym niespełna cztery tys. złotych.
- To jakieś ochłapy - ostatnio i tak zarabialiśmy grosze - komentuje Tadeusz Błaszczak, który otrzyma niewiele ponad tysiąc złotych. To dlatego, że przepracował w zakładzie niecałe osiem lat.
Miesiąc temu władze huty zapowiedziały zwolnienie 150 pracowników. Wczoraj zwolniono 60, a wcześniej 32.
- Dostaliśmy dodatkowe zamówienie, więc ograniczyliśmy redukcję - wyjaśnia Witold Jajszczok, dyrektor ds. PR grupy Kapitałowej Gwarant, która jest właścicielem huty. - Jeśli sytuacja się poprawi, być może będziemy cofać wypowiedzenia - dodaje.
Powiatowy Urząd Pracy w Opolu od kilku tygodni przygotowuje się do pomocy hutnikom. W ozimskiej fili urzędu dyżurują już doradcy zawodowi. - Na miejscu pojawią się wkrótce pośrednicy pracy, będziemy też poszukiwać zajęcia dla hutników poza Ozimkiem - zapowiada Irena Lebiedzińska, zastępca dyrektora opolskiego PUP.
Tymczasem związkowcy czekają na spotkanie z zarządem. - Chcemy wiedzieć, co poza zwolnieniami zamierzają zrobić władze grupy - mówi Grażyna Walus.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?